Ks. abp Szczepan Wesoły

 

Początek szkolnictwa polskiego w Niemczech po II wojnie światowej

 

1. Po podpisaniu przez Niemcy bezwarunkowej kapitulacji oznaczającej zakończenie II wojny światowej 8 maja 1945 roku, na terenie Niemiec przebywało około dwóch milionów Polek i Polaków. Największą ilościowo grupę stanowili przymusowi robotnicy sprowadzeni przemocą do prac w przemyśle i rolnictwie. Drugą liczną grupą byli jeńcy wojenni tzw. "wrześniowcy", czyli ci którzy we wrześniu 1939 roku zostali wzięci do niewoli. Do tej grupy dołączono żołnierzy Armii Krajowej, którzy po Powstaniu Warszawskim otrzymali prawa kombatanckie. Inną, równie liczną grupą, byli osadzeni w obozach koncentracyjnych. Wśród tej grupy było około 600 kapłanów.

Niezależnie od Polaków, byli - mówi się o milionach -uciekinierów przed armią Sowiecką, jak również o przymusowych robotnikach z innych Krajów jak Czechy, Słowacja, Ukraina, Kraje bałkańskie. Był ogromny zamęt wśród tych milionów, później określanych jako DP czyli, Displaced Persons, czyli osoby przesiedlone, skrótowo określane jako "Dipisi".

Alianci nie mieli wyraźnej wizji co zrobić z tą masą ludzi, zwłaszcza, że wśród nich byli jeszcze siłą wysiedleni Niemcy z terenów przyznanych Polsce, określanych jako Ziemie Odzyskane, jak i Niemcy z Czechosłowacji i innych regionów włączonych do Rzeszy Niemieckiej.

Umowa w Jałcie przewidywała podział Niemiec na dwie części, zachodnią i wschodnią. Wschodnia wiadomo została przejęta przez Sowiety, natomiast zachodnia część pod administracją aliantów została podzielona na strefy okupacyjne: amerykańską, brytyjską i małą strefę francuską.

Był to okres bardzo dużej niepewności co będzie dalej. Zdecydowana większość Polaków była przekonana, że Alianci zachodni, mając taki ogromny potencjał wojenny, ruszą na Sowiety. Nie bardzo orientowano się w układach politycznych, że Amerykanie mieli zamiar zachowanie umów, które podzieliły świat między Stany Zjednoczone i Sowiety. Inaczej patrzył Stalin, który usiłował powiększyć swoje wpływy i zająć inne kraje, jak np. Południowa Korea, Indhimy, Afganistan i niektóre republiki południowo amerykańskie, a zwłaszcza nowe państwa w Afryce. Amerykanie jedynie prowadzili politykę powstrzymania, jak ją określano policy of containment, ale nie ingerowali w krajach bloku sowieckiego. Przykład Powstanie Węgierskie.

Ale to było później. W tamtych czasach o tym nie wiedziano. W latach 1945 - 46 powróciło do Kraju, jako repatrianci, około 300 tysięcy Polaków. (Wróciło również około 300 kapłanów). Bardzo duży procent Polaków pochodził z przedwojennej wschodniej Polski. Oni nie mogli wrócić do swoich stron rodzinnych. Musieli się osiedlać na Ziemiach Zachodnich, które były dla tych ludzi tak samo obce jak Australia, czy Kanada, czy Stany Zjednoczone.

Tę masę uchodźców trzeba było jakoś rozmieścić, wyżywić, ubrać. Niemcy jako kraj były ogromnie zniszczone, zwłaszcza miasta przemysłowe, przez bombardowanie. Wioski były mniej zniszczone, chociaż w pierwszych tygodniach ludzie z różnych obozów pracy przymusowej, po prostu gospodarzom zabierali żywność. W pierwszych tygodniach żywiło woj sko, ale ono też nie było przygotowane na takie masy ludzi.

 

2. Istniały już Narody Zjednoczone, które w bardzo krótkim czasie, powołały tzw. UNRRA, czyli United Nation Relief and Rehabilitation Administration. Ona miała zorganizować życie uchodźców, czyli zaopatrywać w wyżywienie, odzież, ewentualną pomoc.

Polacy jedni z pierwszych zorganizowali obozy, w których wybrano rady obozowe, czy zarządy obozowe, czy komitety obozowe, które miały troszczyć się o zorganizowanie i funkcjonowanie obozu. Były wspólne kuchnie, prowadzono działalność kulturalną, zorganizowano kaplicę, był kapłan. Równocześnie zaraz tworzono szkoły. W każdym obozie była zorganizowana szkoła.

Podają statystyki że pod koniec 1945 roku było w strefie amerykańskiej i brytyjskiej 137 szkół podstawowych, obejmujących 38 tysięcy uczniów. Oprócz tego były szkoły średnie, czy klasy średnie w obozowych szkołach, które objęły 35 tysięcy uczniów. Istniały również instytuty pomaturalne, zwłaszcza techniczne, które miały około 14 tysięcy studentów. Istniało więc prawie 90 do 100 tysięcy uczniów i studentów.

Dziś wiemy, z badań archiwalnych o nazistowskich instrukcjach, zwłaszcza instrukcji Himlera, wydanej jeszcze przed wrześniem 1939, że Polacy mieli być jedynie "Skłaven Volk", ludzie niewolnicy w służbie dla Rzeszy. Czyli żadnej inteligencji, która pierwsza miała być wyeliminowana. Mamy przykład aresztowania i wywiezienia do obozów profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego, później rozstrzelanie profesorów we Lwowie itp. Wśród inteligencji byli również umieszczeni księża, dlatego około 2 tysiące księży polskich znalazło się w obozach koncentracyjnych. Szkoły miały uczyć dzieci jedynie pisać, czytać i podstawowych rachunków. Nic więcej, poza oczywiście historią interpretowaną po nazistowsku.

U dzieci po wyzwoleniu był ogromny głód wiedzy. Stwierdzają to różne wypowiedzi uczących się, że dzieci same organizowały szkoły w obozach i była taka chłonność, że materiał przewidziany w normalnym nauczaniu na miesiąc, dzieci przyswajały w ciągu tygodnia. Roczny program nauczania przeprowadzano w ciągu 5-6 miesięcy.

 

3. Mówiąc, że UNRRA była tą instytucją, która utrzymywała, tak możemy powiedzieć, uchodźców, w odniesieniu do polskich uchodźców wymaga uzupełnienia.

Otóż w ramach wojsk okupacyjnych, w strefie brytyjskiej, jednym z oddziałów była również polska pierwsza dywizja pancerna pod dowództwem gen. Mączka, która bardzo wsławiła się w bitwie w Normandii, a później już w walkach na terytorium Niemiec. Miejsce postoju dowództwa nazwano Maczków. Była to niemiecka miejscowość Haren, z której wysiedlono ludność i została ona cała zajęta przez dowództwo wojska polskiego. Była ona również centralą życia kulturalnego i organizacyjnego. W strefie amerykańskiej były wówczas liczbowo duże Oddziały Wartownicze - kilka tysięcy wartowników, które miały stosunkowo dużą samodzielność w działalności kulturowej i dobroczynnej. Później po zakończeniu okupacji były również kampanie wartownicze w danej strefie brytyjskiej. Również II Korpus w Italii pomagał także w sprawach oświatowych. Pomoc przychodziła głównie z Londynu poprzez działalność polskiego Czerwonego Krzyża, ale i przez powstały Komitet Oświaty, powołany jeszcze przez istniejący rząd londyński. Istniał po cofnięciu uznania rządu. Pomoc przychodziła również przez Towarzystwo Pomocy Polakom (TPP), które powstało po likwidacji polskiego Czerwonego Krzyża. Bardzo wydatnie pomogła Polonia Amerykańska.

Jeszcze przed zakończeniem wojny utworzony został w Stanach Zjednoczonych "Kongres Polonii Amerykańskiej" z pierwszym energicznym prezesem Karolem Rozmarkiem. Rozwinął on wśród uchodźców (Dipisów) dużą działalność oświatową i pomoc materialną. Kongres prowadził również działalność polityczną w samych Stanach Zjednoczonych na rzecz pomocy uchodźców, wychodząc z założenia, że uchodźcy powstali jako wynik krzywdzących umów w Jałcie, za które Stany Zjednoczone są odpowiedzialne. Bronił on później polskich szkół.

 

4. Wszystkie szkoły podstawowe i średnie miały przedwojenny program nauczania. Potrzebne jednak były podręczniki. W pierwszym okresie nauczyciele uczyli z pamięci. Gdy w niektórych szkołach znalazł się jakiś podręcznik uczniowie w swojej gorliwości sami go przepisywali. Tak było w pierwszych tygodniach istnienia szkół. Wkrótce podręczniki przysłano głównie z Londynu, ale również z II Korpusu we Włoszech, który organizował, po zakończeniu akcji kursy maturalne dla żołnierzy i miał swój ą drukarnię, która przedrukowywała przedwojenne podręczniki. Wojsko dostarczało je do szkół w Niemczech.

Kim byli nauczyciele. Głównie byli to przedwojenni nauczyciele, zwłaszcza gimnazjalni i licealni. Nauczyciele ci musieli przed wojną posiadać ukończone studia uniwersyteckie. Istniała obowiązkowa służba wojskowa, którą musieli spełnić. Ponieważ byli po maturze w większości wypadków byli przeznaczeni i kończyli podchorążówki rezerwy i po okresowych ćwiczeniach, w czasie wakacji, otrzymywali stopnie oficerów rezerwy. W 1939 roku zostali zmobilizowani. W jenieckich obozach oficerskich, głównie Murnau, był właśnie duży procent profesorów gimnazjalnych. Oni to w bardzo dużej liczbie włączyli się jako nauczyciele na różnych stopniach nauczania.

Już po kilku miesiącach okazała się potrzeba koordynacji nauczania. Najłatwiej było coś zorganizować w strefie brytyjskiej, gdzie była polska dywizja i tam też powstała "Centrala Szkolnictwa Polskiego w Niemczech", jako organizm koordynacyjny całego nauczania. Była ona związana z władzami emigracyjnymi, czyli rządem londyńskim i komitetem oświaty. Później z Polską Macierzą Szkolną.

W strefie brytyjskiej w miejscowości Meppen został zwołany już w lipcu 1945 roku pierwszy Zjazd Nauczycieli i tam na zjeździe utworzono "Zrzeszenie Polskich Nauczycieli na Wychodźstwie w Niemczech".

 

5. Trzeba tu otworzyć jeszcze jeden margines. Mianowicie problem nacisku UNRRA na repatriację, co miało również poważne reperkusje w szkolnictwie. Zgodnie z umową w Jałcie na terenie zachodnich stref okupacyjnych działa tak zwana Polska Misja Repatriacyjna i Misja Wojskowa nakłaniająca do repatriacji. Powstałe po zakończeniu wojny w obozach różne organizacje, były w dużej mierze związane z rządem w Londynie. I mimo wycofania uznania rządowi, jego różne agendy zwłaszcza oświatowe działały nadal. Komisja repatriacyjna jednak działała i prowadziła swój ą propagandę wywierając naciski na podporządkowanie sobie szkół. Niektórzy kierownicy szkół przyjęli patronat komisji repatriacyjnej. Były to nieliczne jednostki, ale były. Powstałe na Zjeździe w Meppen "Zrzeszenie Nauczycieli" było natomiast związane z Londynem. Wprowadzało to pewne rozdźwięki w obozowych szkołach.

 

6. Wracając do szkolnictwa. Jak wspomniałem program nauczania był przedwojenny i także podręczniki były przedwojenne. świadectwa były natomiast wydawane, czy potwierdzane przez Ministerstwo Oświaty, rządu londyńskiego, oficjalnie nie uznawanego politycznie, ale uznawanego jako Komitet Oświaty.

Komitet Oświaty wydał specjalną instrukcję pt "Instrukcja w sprawie organizacji szkolnictwa i oświaty polskiej w Niemczech", która ustalała podstawy do patriotycznego wychowania młodzieży w Niemczech. Mówiła ona że głównym zadaniem edukacji w szkołach powinno być zachowanie młodych ludzi dla Polski i polskości, czyli wychowanie młodych jako dobrych polskich obywateli. Ciągle uważano, że dojdzie do konfrontacji wschód zachód i będzie potrzebna armia polska, a więc młodzież powinna być wychowywana patriotycznie.

W rym duchu centralna organizacja "Dipisów" "Zjednoczenie Polskie w Niemczech" skierowała odezwę do nauczycieli pochwalającą działalność wychowawczą nauczycieli i zachęcającą do wychowania patriotycznego.

 

7. Sytuacja uległa zmianie w 1946 r. W tym roku było przeprowadzone w Polsce sfałszowane referendum, zaś w styczniu 1947 r. sfałszowane wybory, w których komuniści zdobyli zdecydowaną większość. Ucieka Mikołajczyk. Wśród Dipisów dochodzi do polaryzacji przekonań na zwolenników Warszawy i zwolenników Londynu, mówiąc w uproszczeniu. Przy instytucji UNRRA został akredytowany Polskie Czerwony Krzyż z Warszawy. UNRRA prowadziła silną działalność za repatriacją. By zmusić ludzi do repatriacji używano różnych nacisków. Jednym z nich było przerzucanie ludzi z obozu do obozu. Gdy ludzie jakoś zorganizowali życie, władze UNRRY przesuwały, często w sposób mało kulturalny, ludzi do innego obozu, gdzie nie było nic i wszystko trzeba było na nowo organizować. Natomiast warunki były zawsze gorsze. Wywoływało to różne protesty, nieuwzględniane. Przerzucanie z obozu do obozu, oznaczało, że trzeba było ciągle na nowo również organizować szkołę. Utrudniało to nauczanie, UNRRA uważała, że nauczyciele prowadzą działalność anty-repatriacyjną, gdyż są związani z byłym rządem w Londynie. Ponieważ wśród nauczycieli było wielu dawnych jeńców, czyli wojskowych, władze UNRRA zakazały osobom wojskowym wstępu do obozów cywilnych. Wywołało to wielkie oburzenie, zwłaszcza że ogłoszono również likwidację szkół.

Zakaz ten wprowadzono w tym samym czasie, gdy delegacja Kongresu Polonii Amerykańskiej z prezesem Rozmarkiem była w Niemczech i odwiedzała obozy, by zorientować się w sytuacji potrzeb. Likwidacja szkół wywołała oburzenie i protesty. Prezes Rozmarek po powrocie do Ameryki spotkał się z Sekretarzem Stanu amerykańskiego z J. Byrnes i wręczył mu memorandum protestujące przeciw decyzjom UNRRA, jak i krytycznej ocenie działalności tej organizacji. Równocześnie polskie czynniki w Londynie prowadziły rozmowy z posłami do Parlamentu Brytyjskiego tłumacząc niesprawiedliwe i krzywdzące decyzje UNRRA. Pod naciskiem Polonii, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych zarząd UNRRA odwołał decyzję i szkoły zostały. Ciągle jednak istniała atmosfera zagrożenia. W krótkim czasie po tych wydarzeniach UNRRA została rozwiązana. Zresztą działalność UNRRA była kwestionowana również przez uchodźców innych narodowości. Wiele elementów wskazywało, że jest ona pod wpływem Sowietów. Na jej miejsce powołano nową instytucję IRO (International Refugee Organization)

IRO miało bardziej pozytywne ustosunkowanie się do uchodźców w ogóle. Zresztą są to już początki tzw. zimnej wojny z określeniem Churchilla "żelazna kurtyna". Nie używano już określenia DP osoby przesiedlone, czyli czasowo poza swoim miejscem zamieszkania. Okazało się, że uchodźcy to problem lat, a nie tymczasowości. Wprowadzone określenie Heimatlose Auslander, którzy mogli otrzymać tzw. paszporty uchodźcze (Travel Document) wydawane i potwierdzane przez ONZ, jako political refugee - uchodźcy polityczni.

UNRRA miała założenia, by przekonywać, czy czasami usiłować zmuszać ludzi do repatriacji. IRO nie miało programu repatriacji, ale program osiedlenia, czyli emigracji uchodźców do różnych krajów, zwłaszcza Stanów Zjednoczonych, Kanady, Australii. Była również emigracja do Francji, Belgii, Krajów Skandynawskich. Nieliczna, ale była.

 

8. W roku 1949 Niemcy przestały być krajem okupacyjnym. Mieli już swój rząd. Istniejące w obozach szkoły zostały podporządkowane lokalnym władzom niemieckim. O ile dotąd w szkołach uczono języka angielskiego w przygotowaniu ewentualnej emigracji, tak teraz władze niemieckie nakazały obowiązkową naukę języka niemieckiego i dostosowania programów nauczania do programu szkół niemieckich. Władze niemieckie przejęły również administrację obozów. Do końca 1950 roku wszystkie obozy miały zostać zlikwidowane. Budowano tzw. Osiedla - Siedlungi, do których przenoszono uchodźców. Osiedla budowano szybko i były wyposażone w minimum tego co potrzeba. Niektóre były budowane lepiej. Zależało to od lokalnych władz. Gdy w 1954 roku przyjechałem, jeszcze jako student, do pomocy w Rosenheim, duszpasterz ks. Kocur otrzymał mieszkanie w osiedlu, które miało ubikację, bieżącą wodę, ale łazienki nie było. Jeździliśmy się kąpać do łaźni miejskiej. Mieszkanka miały bardzo ograniczony metraż. Dziś po tym Siedlungu nie ma śladu. W 1958 roku byłem na zastępstwie u ks. prał. Robsztyna w Ludwigsburgu, który ciągle jeszcze mieszkał w baraku. Naciskał on na władze, by nie rozrzucano ludzi po całym Ludwigsburgu, ale by mieszkali w jednym osiedlu. Podobnie zresztą było i w innych miejscowościach. Powód był ten, że wówczas szkoła jest na miejscu i łatwo można organizować nie tylko życie religijne, ale i organizacyjno-społeczne.

W tamtych latach istniały jednak, ze strony również duchowieństwa, naciski by kto tylko może z Niemiec emigrował. I rzeczywiście było bardzo dużo Polaków. Wyjeżdżały całe rodziny. Emigrowali głównie do Stanów Zjednoczonych. Wyjazdy sprawiły, że szkoły się kurczyły, a nie rozwijały. W listopadzie 1950 roku było już razem 59 szkół podstawowych i średnich z 2.600 uczniami. Więcej dzieci było w przedszkolach, bo było ich 3.500 w 51 przedszkolach. Nie mam statystyk, ale chyba w połowie lat 50-tych szkół polskich, chyba już nie było. Władze niemieckie były szkołom nieżyczliwe, a i ci którzy w Niemczech zostali, gdyż nie mogli z różnych przyczyn emigrować, potrzebowali niemieckie świadectwa ukończenia szkoły, by móc studiować, czy uczyć się zawodu. O ile mi wiadomo, gdy szkoły w obozach zostały przejęte przez lokalne władze niemieckie, one opłacały nauczycieli.

Z emigracją wiążą się również problem likwidacji i ograniczenia placówek duszpasterskich. Niektóre miały na niedzielnych Mszach św. zaledwie kilkadziesiąt obecnych. Potem przyszedł okres przyjazdów na tzw. pochodzeniu, który zwiększył frekwencje w kościołach, no i przyjazdy ostatnich lat po wejściu Polski do Wspólnoty Rynku. Dziś istnieją inne problemy. To co przedstawiłem to już czas przeszły.

Trzeba jeszcze zaznaczyć, że gdy istniały szkoły, na ich kanwie rozwijało się bujne życie organizacyjne. Istniały zespoły folklorystyczne, harcerstwo, grupy młodzieżowe. Np. w latach 1948-49 harcerstwo liczyło 5 tysięcy harcerek i harcerzy. Lata 60-te i 70-te to duża stagnacja w życiu organizacyjnym, ale i duszpasterskim.

Trudno mi powiedzieć jakie jest dzisiaj życie organizacyjne wśród młodzieży. Na ubiegłorocznym spotkaniu tu w Concordii młodzieży entuzjastycznej była duża liczba. Nie wiem jakie są możliwości, by przekazywać młodym świadomość pochodzenia, korzeni, mimo, że mieszkają, może i urodzili się poza Krajem Ojców. Zadania dla szkoły.

Miałem przedstawić jakie były korzenie tu po wojnie. Może już ktoś przedstawił jakie było nauczanie języka polskiego przed pierwszą wojną i w okresie międzywojennym. Teraz jest inna sytuacja, ale warto by wiedzieć jak było w przeszłości.

 

 


Copyright Chrześcijańskie Centrum Krzewienia Kultury, Tradycji i Języka Polskiego w Niemczech e.V. © 2016. All Rights Reserved.